Król polowania
Nadawanie honorowego tytułu króla polowania to w łowiectwie obyczaj bardzo stary. Pozostałość po zamierzchłych czasach, kiedy to łowcy, który pierwszy ugodził grubego zwierza - a uśmiercenie tura, czy żubra, wymagało nie jednego ciosu - przypadał przywilej podziału tuszy między współziomków. Był to wówczas nie tylko honor, ale i spory zakres władzy. Dziś obyczaj ten to jedynie uhonorowanie tego, spośród uczestników zbiorowego polowania, któremu na łowach dopisało największe szczęście.
Koronacja króla polowania następuje przy pokocie, tuż po ogłoszeniu przez prowadzącego polowanie wyniku łowów. Prowadzący informuje, jaka część pokotu jest udziałem króla. Miłym obyczajem jest wręczenie królowi materialnej pamiątki jego sukcesu. Najczęściej jest to wcześniej przygotowany okolicznościowy medal, plakietka, statuetka zwierza, lub inny bibelot, których wiele wzorów oferują obecnie sklepy myśliwskie. Przyjęło się, że prócz króla honoruje się w podobny sposób dwóch kolejnych myśliwych - tzw. wicekrólów polowania. W niektórych kołach przyjęty jest też obyczaj wyłaniania króla pudlarzy. Tu najczęściej insygnium władzy stanowi paczka naboi, by sobie biedak potrenował na strzelnicy. Koronacja króla pudlarzy to nie kara za niecelne strzały, ani szyderstwo, lecz kolejna okazja do śmiechu i zabawy, więc nie ma się o co obrażać, gdy i nam kiedyś ten honor przypadnie.
Rzecz najważniejsza : Jakie kryteria rządzą wyborem króla polowania? Królem polowania na zające, czy na ptactwo, zostaje myśliwy, który strzelił ich najwięcej. Królem leśnych łowów obwołuje się myśliwego, który strzelił najwięcej dzików, lub największego dzika. Generalnie o przyznaniu królewskiego tytułu decydują kryteria ilościowe, lub jakość trofeum. Sprawa się komplikuje, gdy na łowach strzelane są różne gatunki zwierzyny. Komu przyznać pierwszeństwo ? Myśliwemu, który strzelił cztery zające, czy temu, który ma tylko dwa szaraki ale i lisa ? Czy dwa warchlaczki są równe wielkiemu, ale tylko jednemu odyńcowi ? A może przebiją go dwa przelatki, za to strzelone w dublecie ? Jednoznaczne kryteria nie istnieją. Hierarchia ważności myśliwskiego sukcesu uzależniona jest od subiektywnej i różnej w poszczególnych kołach łowieckich atrakcyjności zwierzyny, strzelonej przez pretendentów do tronu. Duże znaczenie ma też stopień trudności okoliczności, w których oddano szczęśliwy strzał.
Wybór króla polowania to także sprawa taktu i zwykłej przyzwoitości. Niestety, są koła łowieckie, które za wszelką cenę starają się, by królem został najbardziej prominentny uczestnik łowów np. zaproszony na polowanie zacny gość, wysoki rangą urzędnik, czy też różnej szarży notabl PZŁ. Niekiedy organizatorzy polowania, licząc na różne profity, lub bezinteresownie, w źle pojętej gościnności, robią co się da, by właśnie owa zacna persona wyjechała z polowania z królewskim tytułem. Łamie się przy tym często podstawowe zasady logiki i arytmetyki. Przykra maniera. Prawa wszystkich uczestników polowania są równe i jedynie od myśliwskich umiejętności i od łowieckiego szczęścia zależy komu przypadnie ta godność. A jeśli zaproszony zacny gość obrazi się, że - mimo swej pozycji - królem polowania nie został - nie należy go na polowanie więcej zapraszać. Zacni goście, jeśli naprawdę są zacni, sami hamują zapędy zbyt gościnnych gospodarzy i potrafią kulturalnie, lecz stanowczo, powstrzymać nadanie im nie należnego tytułu. Między innymi po tym można poznać, czy istotnie są tacy zacni.
Fatalnie wygląda, gdy myśliwy stara się za wszelką cenę zdobyć tytuł króla polowania. Zbiorowe łowy mają w sobie naturalny element rywalizacji, ale przecież polowanie to nie mecz ! Od tego już tylko krok do prostackiej pazerności, do mięsiarstwa. Zupełnie nie do przyjęcia jest, gdy owa pomoc, świadczona własnemu szczęściu, kłóci się z zasadami etyki łowieckiej, czy z łowieckimi przepisami. W porządnych kołach zwierzyna zdobyta w okolicznościach ewidentnie niezgodnych z zasadami etyki, przepisami, czy kanonami koleżeństwa po prostu "nie jest liczona" do rachunku, decydującego o nadaniu tytułu króla. Nie wolno o tym zapominać, bo zamiast zdobycia korony można się narazić na wstyd i myśliwską infamię.
Nadawanie godności króla polowania to obyczaj przemiły i trzeba go kultywować. Zwłaszcza teraz, gdy zmniejszają się rozkłady zwierzyny drobnej i większość polowań odbywa się systemem "do puli". Myśliwy, który strzelił pięć zajęcy, a do domu wraca z jednym, prócz radości z obdarowania kolegów wywozi z polowania królewski tytuł.
Opr. Grupa Media Informacyjne & Adam Nawara |